
kiedy mówiłeś
nie będziesz miała bogów innych
wierzyłam w trawę pod stopami
rosła razem ze mną
gdzie byłeś
gdy wzywałam imienia nadaremnie
w domu twoim
w białej niewinności czciłam dni święte
polnymi kwiatami umierającymi porankiem
ojciec z matką ikonami
a noworodki na śmietnikach
nie zabijaj
nie pożądaj
tkwij w martwych ścianach
nie kradnij
spojrzeń w cudze okna i kochane oczy
kamienne tablice w ogniu uzi
pyłem w twarz
na górze Synaj żądasz agape
czyniąc człowiekiem
kto obmyje mi stopy i zdejmie brzemie dziesięciu
tobie wystarczył raz
a ja codziennie krzyżuję siebie
i uczę się kochać siebie jak bliżniego
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz