wtorek, 17 marca 2009

śpiewające piaski



zachłysnął się zapachem
tego wgłębienia na ramieniu
pijany własnym podnieceniem
przestraszony odbiciem oczu

a ona ulepiona z innej gliny
wypalona jak egipska ziemia
równie gorąca jak pusta
jakby imię nadał jej samum

w gorącym oddechu zapłonął
szukając żródła spełnienia
między białymi szczytami kilimandżaro
światła luksoru w jej oczach zapalił

gorzkie migdały i kardamon
zmieszany z wonią gorących promieni
napełniło żródło jaspisowych wrót
aż zakwitła róża pustyni

miedz jej brzucha lśniła
turkus spojrzenia odebrał mu myśli
pragnienie ostateczności
wycharczało jej imię


hator

2 komentarze:

Zenza pisze...

świetny wiersz Tao
dobranoc Hator ;)

Ćma pisze...

to Ty jesteś niesamowita..

dziękuję ale maleję przy Tobie.
pozdrawiam Cię:)