
zachłysnął się zapachem
tego wgłębienia na ramieniu
pijany własnym podnieceniem
przestraszony odbiciem oczu
a ona ulepiona z innej gliny
wypalona jak egipska ziemia
równie gorąca jak pusta
jakby imię nadał jej samum
w gorącym oddechu zapłonął
szukając żródła spełnienia
między białymi szczytami kilimandżaro
światła luksoru w jej oczach zapalił
gorzkie migdały i kardamon
zmieszany z wonią gorących promieni
napełniło żródło jaspisowych wrót
aż zakwitła róża pustyni
miedz jej brzucha lśniła
turkus spojrzenia odebrał mu myśli
pragnienie ostateczności
wycharczało jej imię
hator
2 komentarze:
świetny wiersz Tao
dobranoc Hator ;)
to Ty jesteś niesamowita..
dziękuję ale maleję przy Tobie.
pozdrawiam Cię:)
Prześlij komentarz